Najpiękniejsze miejsce na ziemi- Lizbona.

18:13

Jedni ją kochają, drudzy nienawidzą. Co takiego urzekło mnie w tym mieście i co ja w ogóle tam robiłam? W tym poście trochę o tym co robiłam cały miesiąc w Lizbonie a o samym mieście opowiem wam innym razem, ponieważ szykuje osobny post o moich ulubionych miejscach w stolicy Portugalii i tych, które warto zobaczyć. MIŁEGO CZYTANIA!

Nigdy o tym nie wspominałam ale chodzę do technikum gastronomicznego. Od 2 do 30 maja przebywałam w Lizbonie na praktykach w ramach projektu erasmus+ realizowanego w mojej szkole. Aby się dostać trzeba było zdać egzamin z języka angielskiego, z przedmiotów zawodowych, przejść rozmowę w języku angielskim no i pod uwagę były brane oceny i zachowanie. Dostało się 16 osób, punkty nie były podawane,żeby nikt nie czuł się poszkodowany ale dowiedziałam się czegoś co nieco podbudowało moje ego, nie będę tego pisać wprost, możecie się tylko domyślać :).
Przechodząc już do samego wyjazdu. Pierwszy raz miałam okazję lecieć samolotem z czego się niezmiernie cieszę, ponieważ od dziecka marze o odwiedzeniu wybranych kraji a raczej się nie obejdzie bez podróży samolotem, której się okropnie bałam, ale nie okazała się wcale taka zła, wręcz polubiłam latać i chyba od tego momentu samolot to mój ulubiony środek lokomocji.

Co do mojego życia w Lizbonie. Do godziny 13:30 pracowałam w restauracji( o tym też osobno bo mam dużo wam do opowiedzenia). Później zazwyczaj odpoczywałam, jadłam obiad i szwendałam się z koleżankami po mieście, ponieważ chciałam zobaczyć całe miasto. Szłyśmy na kolacje i znowu na miasto przed snem. W weekendy mieliśmy wycieczki całą grupą. Generalnie długo przygotowałam się do wyjazdu, ponieważ chciałam jechać tam już wiedząc co muszę zobaczyć, czym się zając po południu, wszystko dokładnie planowałam,żeby potem nie żałować,że czegoś nie zobaczyłam, ponieważ uwielbiam zwiedzać i ogólnie podróżować. Nauczyciele się ze mnie śmiali,że ciągle gdzieś łaziłam haha.

Co do Lizbony. Cholernie tęsknie za tym miastem, czuję,że to jest moje miejsce na ziemi i wcale nie przesadzam. Nie jeżdżę po świecie aż tak dużo ale trochę w swoim życiu widziałam i przysięgam,że żadne miasto mnie tak nie zaciekawiło jak to. Pierwszy raz poczułam chęć zamieszkania gdzieś indziej niż w Polsce. Zawsze myślałam o wyprowadzeniu się za granicę ale w żadnym mieście, w którym byłam nie znalazłam "tego czegoś", które spowodowałoby,że chciałabym w nim zamieszkać. 

Przede wszystkim mentalność ludzi jest inna. Uwielbiam to w obcych krajach,że nikogo nie obchodzi skąd pochodzisz. W metrze siedzi polak, szwajcar, Portugalczyk, arab, murzyn i nikt nie patrzy na siebie nawzajem krzywo. A w Polsce co by było? "Ty patrz murzyn!". Na bank znalazłby się chociaż jeden dureń, który nie dałby przejść czarnoskóremu obojętnie. Jesteśmy jeszcze zbyt zacofani, a tam są do tego przyzwyczajeni. Po za tym czytałam i słyszałam od wielu osób, że Portugalczycy są bardzo mili i pomocni. Myślałam,że to taki wyolbrzymianie ale kiedy sama tego doświadczyłam to przyznałam wszystkim rację. Kierowca autobusu czy tramwaju, sklepikarka, zawsze przywitają cię z uśmiechem na twarzy a nawet zagadają. Wszyscy w pracy mówili sobie wzajemnie dzień dobry, pytali o samopoczucie bez względu na to czy się znali. Prawdopodobnie jeżeli zapytalibyście Portugalczyka o najbliższy sklep a on nie potrafiłby wam tego wytłumaczyć wziąłby was za rękę i zaprowadził. SERIO. Długo by się rozpisywać na temat ich kultury, wiadomo znalazły by się jakieś wyjątki ale uogólniając to naprawdę wspaniali ludzie. Zapomniałam wspomnieć,że mają wielki szacunek do starszych osób.

Po za tym w Lizbonie czułam się bardzo swobodnie i nie bałam się wyjść na miasto po 22 tak jak w Polsce. No i w grę oczywiście wchodzą pieniądze, w porównaniu do ich wypłaty życie tam jest tak tanie ale to jak w większości państw w strefie euro. Chociaż nawet z moim kieszonkowym dawałam sobie nieźle radę a nawet zaoszczędziłam. Klimat też mi odpowiada. Nie jest za gorąco ale też nie za zimno. Lizbona uchodzi za dosyć deszczowe miasto i to da się zauważyć, ale czasem warto się ochłodzić i odetchnąć świeżym powietrzem bo kilku dniach duchoty. 

Bardzo chciałabym tam zamieszkać, co z tego wyjdzie nie wiem, na razie postaram się,żeby wrócić tam w przyszłym roku. Moment pożegnania był dla mnie okropnie ciężki, w samolocie leciały mi łzy, lądując we Wrocławiu również a na widok mamy i po masię pytań w aucie w drodze do domu to już w ogóle się poryczałam. Codziennie myślę o tym wspaniałym czasie spędzonym tam i o ludziach, których tam poznałam, i którzy przyczynili się do tego,że mój pobyt przebieg tak dobrze, ponieważ dzięki nim nie czułam się obco tylko jakbym mieszkała tam od lat. Miasto znam już prawie na wylot i niedługo będę mogła organizować wycieczki bo jest co zwiedzać. Nie wspomniałam jeszcze o tym,że niesamowicie zaimponowała mi architektura, uwielbiam stare miasto, kompletnie nie zagłębiałam się w tą nowszą część miasto, ponieważ nie bardzo mnie interesowała. Kuchnia też niczego sobie, mają ten komfort,że mają dostęp do świeżych owoców morza, w każdym sklepie pachnie rybami i nie są wcale mrożone tak jak u nas. W deserach też się odnalazłam, mieszkańcy półwyspu iberyjskiego uwielbiają słodkości dlatego nie zdziwi mnie jeżeli nie będziecie w stanie zjeść chociażby całego ciastka.
Moim ulubionym supermarketem jest "Pingo doce", ponieważ jest to odpowiednik naszej Biedronki. To właściciel właśnie tego sklepu kiedyś odkupił od Polaka nasz kochany tani sklep dlatego często możemy w nim znaleźć portugalskie produkty a w Portugalii możemy kupić jogurty z żółtym logiem Biedronki. Po powrocie dostrzegłam tyle cech wspólnych,że szok, chociażby tą samą szatę graficzną gazetek, reklam, nawet moje kochane płatki kosmetyczne w Polsce mają już takie opakowania jak te, które kupowałam w Portugalii.

Zazwyczaj głośno jest o Hiszpanii a Portugalia schodzi na drugi plan, byłam w obu państwach i bardziej spodobała mi się Portugalia, o gustach się nie dyskutuje ale przykro mi czasem,że są tak zdominowani przez swoich jedynych z resztą sąsiadów, ponieważ ich kraj jest równie piękny, kultura ciekawa no i w mojej opinii Portugalczycy są przystojniejsi, totalnie moje serce skradły ich czarne włosy, w życiu nie widziałam tak głębokiego i ciemnego koloru. 

Nie jestem pewna czy wspomniałam o wszystkich, ponieważ kiedy myślę o Lizbonie mam tyle myśli w głowie,że często zapominam o czymś, tyle się tam wydarzyło. O samych zabytkach i całe miasto przedstawię wam w późniejszym poście. Na tą chwilę zostawiam was z paroma moimi zdjęciami, ponieważ nie chce zbytnio spojlerować przyszłego postu :)

dzięki za przeczytanie
nowag










Inne posty

0 komentarze

Komentarze są zawsze mile widziane. Napędzają do dalszego działania i pomagają się rozwijać. Dziękuje.