Miasto, które nocą tętni życiem.

22:08


Hej, pisze do Was prosto z polskiego busa, ponieważ wybrałyśmy się z Olą na małą wycieczkę. Ja w Krakowie byłam już kilka razy, znam to miasto jak własną kieszeń dlatego tym razem byłam tu w roli przewodnika, ponieważ Ola nigdy wcześniej Krakowa nie widziała. Jutro na blogu pojawi się drugi post z naszej podróży,ponieważ chce aby jeden post odpowiadał jednemu dniu. Myślałam,że dodam je jeszcze będąc w Krakowie ale okazało się,że w aparacie miałyśmy dużą kartę pamięci a nie adapter z małą by przerzucić zdjęcia na tableta. Mimo wszystko mam nadzieję,że tą serią zachęcę was do odwiedzenia Krakowa jeżeli jeszcze nigdy tutaj nie byliście.

LET'S GO

Nasza podróż zaczęła się o godzinie 5:55 kiedy to wsiadłyśmy w autobus do Wrocławia. Stąd o 7:10 polskim busem wyruszyłyśmy do Krakowa. Nie wiem jak wy ale ja uwielbiam tą firmę i od kiedy ją odkryłam to ciągle jeżdżę z nimi po Polsce,nawet sama. Jeszcze nigdy nie spotkałam się u nich z niemiłą obsługą,zawsze czuję się bezpiecznie, w dodatku autobusy wyposażone są w kontakty,wifi no i na większości tras podają poczęstunek. Makijaż oczywiście zrobiłam podczas jazdy, brawo ja. A tak w ogóle to przez wspaniałą, krakowską policje nie dojechaliśmy na czas bo postanowiła sobie nas zatrzymać co moim zdaniem było niepotrzebne. Nieważne. Kiedy już wysiałyśmy najpierw poszłyśmy się przebrać i ogarnąć, ponieważ zawsze na dłuższą podróż ubieram się tak,żeby było mi wygodnie i niekoniecznie chciałabym tak chodzić po mieście. Przebrane i uczesane ruszyłyśmy na rynek, standardowo pokazałam Oli kościół Mariacki i Sukiennice- to podstawa każdej wycieczki do Krakowa. Trochę jeszcze się tam pokręciłyśmy i na prośbę Oli przeszłyśmy się do muzeum historii fotografii. Jeżeli tak jak ja myślicie,że wyniesiecie stamtąd jakąkolwiek wiedzę na temat historii fotografii to się mylicie. Dobrze,że w niedzielę wejście jest za darmo i właśnie tego dnia polecam zwiedzanie. Może akurat traficie na ciekawą wystawę ale jak okaże się totalną klapą to przynajmniej nie będziecie żałować bo nic na to nie wydaliście. Trochę zawiedzione ruszyłyśmy z powrotem w kierunku Starego Miasta. Po drodze zatrzymałyśmy się w jakimś parku, który znajdował się po drodze, ponieważ do zameldowania w hostelu miałyśmy jeszcze dużo czasu. Przynajmniej z ławki mogłyśmy obserwować słynny tramwaj "Tram del Papa", którym papież jechał na Błonia podczas ŚDM. Co do hostelu to mega mnie zadziwił, ponieważ nie dość,że dostałyśmy pokój na 4 piętrze i musiałyśmy drałować po okropnych schodach to na górze zastały nas samo-otwierające się drzwi, kontakt dla Jordana( znajdował się gdzieś na wysokości ok 2 m), obdrapane ściany w łazience i kabina prysznicowa podklejona niebieską taśmą,żeby się nie rozpadała. Zszokowało mnie to, ponieważ spałam w tym miejscu 3 razy i dobrze wspominam każdy z tych wypadów. Może akurat trafiłyśmy na taki pokój bo wątpię,że stan hostelu aż tak spadł od mojego poprzedniego pobytu w nim, przynajmniej mam taką nadzieję. No ale trzeba im przyznać,że pokoje wyglądają schludnie co jest najważniejsze! W każdym bądź razie jak już się rozpakowałyśmy to jeszcze trochę połaziłyśmy i poszłyśmy na obiad. Najedzone wybrałyśmy się do Fabryki Schindlera. Niektórych może to zadziwić ale jak na Historii zawsze przysypiałam(chociaż powinnam być prymuską z uwagi na to,że moja mama uczy tego przedmiotu) to interesuję mnie temat II wojny światowej i lubię zwiedzać miejsca tego typu. W tym muzeum przeżyłam typowe deja vu. Po wejściu uświadomiłam sobie,że ja już tam byłam. Cały czas mi coś świtało aż w końcu wszystko dokładnie mi się przypomniało. BYLIŚMY TAM Z KLASĄ W PODSTAWÓWCE. Dziwne uczucie, serio. Jeszcze na dodatek cały czas władało mną poczucie winy, ponieważ na przystanku jakieś panie( prawdopodobnie z UK) zapytały nas czy znamy drogę do Fabryki ale jeszcze wtedy nie miałam pojęcia jak tam dojść. Jak już sprawdziłam, to powiedziałam im,że już znam i mogą iść z nami ale nie chciały. Widziałam,że poszły całkiem w innym kierunku i cały czas mnie zastanawia czy w końcu dotarły na miejsce hah. Za to w drodze powrotnej zaskoczył mnie podziemny przystanek tramwajowy. Nigdy nie jechałam tą trasą i nie miałam pojęcia,że taki istnieje. Śmiesznie to wyglądało, ponieważ miejsce łudząco przypominało metro ale przejeżdżały przez nie typowe tramwaje. Wróciłyśmy do punktu wyjścia i posiedziałyśmy pod wieżą ratuszową. Tutaj niesamowicie czas umilił nam jakiś zespół. I to właśnie bardzo lubię w takich miejscach. Jasne,że robili to dla zarobku ale świetnie grali i aż miło było ich posłuchać. Gdy już się ściemniło poszłyśmy posiedzieć nad Wisłą. Uwielbiam ten klimat, woda, spokój, lampy, restauracje a tu na dodatek za plecami przepięknie oświetlony Wawel. Właśnie takich miejsc brakuje u mnie w okolicy. Co z tego,że mamy Odrę jak jest zasyfiona i teren nie jest tak ładnie zaaranżowana,żeby móc sobie wieczór spędzić nad rzeką. Z resztą w moim mieście nawet nie ma gdzie posiedzieć więc co ja wymagam. W dodatku czasami boję się sama wracać do domu a tu, w Krakowie? Właśnie pod wieczór na dwór wychodzi więcej ludzi, nie dość,że to wprowadza ciekawy klimat to jeszcze nie ma obaw,że ktoś nas napadnie.
Niestety na tym nasze zwiedzanie tego dnia się skończyło, wróciłyśmy do hostelu, ogarnęłyśmy się i poszłyśmy spać,żeby zebrać siły na następny dzień. Moje stopy ubolewały, ponieważ mam nowe trampki i niemiłosiernie mnie obtarły więc moment, w którym mogłam je zdjąć był dla mnie zbawieniem. 

Zostawiam was ze zdjęciami. Mam nadzieję,że post wam się podobał, jeżeli tak- wiecie co robić :)

Byliście kiedyś w Krakowie? Opowiadajcie jak wrażenia, ja osobiście kocham to miasto.
KRAKÓW DZIEŃ 2- klik

Dziękuję za przeczytanie.











Zachęcam do komentowania.



Inne posty

3 komentarze

  1. Ja w Krakowie jestem praktycznie co 2 tygodnie, bo mieszkam bardzo blisko. Bardzo lubię to miasto.
    Obserwuję bloga, może zaobserwujesz mojego?
    Mój blog- kliknij

    OdpowiedzUsuń
  2. Krakow jest bardziej oblegany miejscem przez obcokrajowców niż nasza stolica ..bardzo to męczące lecz miasto jest naprawdę piękne. Zdjęcia cudowne .


    Zapraszam http:// lovefashionandphoto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są zawsze mile widziane. Napędzają do dalszego działania i pomagają się rozwijać. Dziękuje.